piątek, 1 stycznia 2016

Mytheon - Recenzja

Najlepszym wyznacznikiem świadczącym o jakości MMO jest ilość graczy na serwerach. Dlatego recenzja Mytheon powinna skończyć się niemalże w tym momencie. Spotkanie kogoś podczas gry to wielkie wydarzenie. Dlaczego więc poświęcimy jej trochę więcej czasu? Otóż twórcy, studio Petroglyph zapewniają, że Mytheon może być dobrą zabawą również w trybie single player. Postanowiłem sprawdzić to na własnej skórze.

Mytheon już przekwitł

Premiera i testy odbyły się w 2010 roku, wtedy gra została przyjęta dość ciepło, ale pamiętajmy, że było to ponad pięć lat temu. W tym czasie w grach MMO i produkcjach free to play sporo się pozmieniało. Można było przewidzieć, że ciężej będzie o zdobycie graczy, chociaż Mytheon przyciąga niską ceną i nie odstrasza mikropłatnościami. Co działo się z grą w ciągu tych kilku lat, nie wiem, ale raczej nie zadziałała tutaj zasada im starsze, tym lepsze.


Na Panteon z buciorami

Gra osadzona jest w antycznej Grecji i jej mitologicznych wierzeniach. Opowiada historię o walce pomiędzy ludźmi i bogami Olipmu, a naszym ostatecznym celem jest pokonanie Zeusa. Temat dość obszerny i angażujący. Jednak świat Mytheon nie zachęcił mnie do zagłębiania się w detale historii i czerpałem wątpliwą przyjemność z przebywania w mitycznym świecie. Zapewne wynikało to z jego pustki i statyczności. To mogłaby być świetna historia, ale dla gry z pełnowymiarową, dobrze napisaną kampanią. Podobnie jest z systemem walki, który jest najciekawszym, ale mocno ograniczonym przez multiplayer elementem gry.





Zeusie, nadchodzę!

Wybierać możemy spośród trzech klas, podzielonych według klasycznego schematu Tank, Heal, DPS. Po wyborze lądujemy w pierwszej lokacji, a zarazem kiepskim tutorialu. To co nie spodobało mi się od samego początku to fakt, że nasza postać od razu wyposażona jest w dość sporą liczbę kamieni, które są odpowiednikami umiejętności/zaklęć. Nie dało mi to możliwości nacieszyć się z tak lubianych przeze mnie  pierwszych kroków w MMO, gdzie wszystko przychodzi powoli i stopniowo, a każdy zdobyty lvl sprawia, że dostajemy coś nowego. Już tłumaczę o co chodzi z tymi kamieniami. Można to porównać do zasad z karcianek. Mamy swój deck, na który składają się określone umiejętności (kamienie), dzięki nim możemy przyzwać sojuszników, wzmocnić ich czy postawić wieżyczkę. „Na ręce” mamy dostępnych sześć skilli, a po wykorzystaniu jednego zastępuje go kolejny z tali, także w używaniu ich na masową skalę ogranicza nas tylko poziom many. Brzmi to nieźle, aż przez chwilę zacząłem się zastanawiać , dlaczego nie spodobało mi się to w praktyce. Dość szybko sobie przypomniałem, że przez pierwsze chwile nie miałem możliwości znaczącego spersonalizowania swojej talii, a grałem na tym, co dali. Znacie ten motyw z MMO, gdzie walka polega na naciskaniu na zmianę 1,2,3. Tutaj miałem podobnie, z jedną różnicą, jeszcze rzadziej musiałem cokolwiek naciskać. Jak wieść niesie w dalszych etapach Mytheon staje się bardziej wymagający, ale jeśli trzema pierwszymi instancjami nie zachęcił mnie do dalszej gry, to znaczy, że jednak coś jest nie tak. I znowu widzę tutaj zmarnowany potencjał, który mógłby się nieźle sprawdzić w produkcji pozbawionej mulitplayera.


Co tam słychać w wielkim świecie?

Jak rozgrywka wygląda w praktyce? Każda lokacja/instancja przypisana jest do określonych lvl. Na przykład War Forge, która przeznaczona jest dla graczy z lvl 8-12. No i najzwyczajniej w świecie musimy ją przejść od początku do końca, wypełniając przy tym dodane na siłę zadania, których kreatywność ogranicza się do zabij 10 tych i 5 tamtych, zbierz 3 tego i 6 tamtego. Chcąc, nie chcąc, wypełniasz je mimowolnie na drodze do końca, czyli ostatecznego bossa. Jednym słowem, nic oryginalnego. Same instancje również wydają się puste i pozbawione dynamiki. Jeśli chodzi o ekwipunek to też nie spotkamy się raczej z niczym, czego wcześniej w grach tego typu nie dane nam było uświadczyć. Brak unikatowości i indywidulanego rysu skutecznie zniechęca.


To już nie te czasy

Mytheon spóźnił się o sześć lat, kiedy to miał jeszcze coś do zaoferowania graczom. Od tamtej pory sporo się zmieniło i obecnie ten tytuł nie jest już konkurencyjny. Szczerze przyznam, że moje oczekiwania były wyższe. Jak już wspominałem, wolałbym, żeby Petroglyph zrobił z tego produkcję z porządną fabułą i interesującą rozgrywką dla jednego gracza.

Grę do recenzji udostępnił wydawca, dziękuję







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz