Najlepszym wyznacznikiem
świadczącym o jakości MMO jest ilość graczy na serwerach. Dlatego recenzja
Mytheon powinna skończyć się niemalże w tym momencie. Spotkanie kogoś podczas
gry to wielkie wydarzenie. Dlaczego więc poświęcimy jej trochę więcej czasu? Otóż
twórcy, studio Petroglyph zapewniają, że Mytheon może być dobrą zabawą również
w trybie single player. Postanowiłem sprawdzić to na własnej skórze.
Mytheon już przekwitł
Premiera i testy odbyły
się w 2010 roku, wtedy gra została przyjęta dość ciepło, ale pamiętajmy, że
było to ponad pięć lat temu. W tym czasie w grach MMO i produkcjach free to
play sporo się pozmieniało. Można było przewidzieć, że ciężej będzie o zdobycie
graczy, chociaż Mytheon przyciąga niską ceną i nie odstrasza mikropłatnościami.
Co działo się z grą w ciągu tych kilku lat, nie wiem, ale raczej nie zadziałała
tutaj zasada im starsze, tym lepsze.
Na Panteon z buciorami
Gra osadzona jest w
antycznej Grecji i jej mitologicznych wierzeniach. Opowiada historię o walce pomiędzy
ludźmi i bogami Olipmu, a naszym ostatecznym celem jest pokonanie Zeusa. Temat
dość obszerny i angażujący. Jednak świat Mytheon nie zachęcił mnie do zagłębiania
się w detale historii i czerpałem wątpliwą przyjemność z przebywania w
mitycznym świecie. Zapewne wynikało to z jego pustki i statyczności. To mogłaby
być świetna historia, ale dla gry z pełnowymiarową, dobrze napisaną kampanią.
Podobnie jest z systemem walki, który jest najciekawszym, ale mocno
ograniczonym przez multiplayer elementem gry.
Zeusie, nadchodzę!
Wybierać możemy spośród trzech klas, podzielonych według klasycznego schematu
Tank, Heal, DPS. Po wyborze lądujemy w pierwszej lokacji, a zarazem kiepskim
tutorialu. To co nie spodobało mi się od samego początku to fakt, że nasza
postać od razu wyposażona jest w dość sporą liczbę kamieni, które są
odpowiednikami umiejętności/zaklęć. Nie dało mi to możliwości nacieszyć się z
tak lubianych przeze mnie pierwszych
kroków w MMO, gdzie wszystko przychodzi powoli i stopniowo, a każdy zdobyty lvl
sprawia, że dostajemy coś nowego. Już tłumaczę o co chodzi z tymi kamieniami.
Można to porównać do zasad z karcianek. Mamy swój deck, na który składają się
określone umiejętności (kamienie), dzięki nim możemy przyzwać sojuszników,
wzmocnić ich czy postawić wieżyczkę. „Na ręce” mamy dostępnych sześć skilli, a
po wykorzystaniu jednego zastępuje go kolejny z tali, także w używaniu ich na
masową skalę ogranicza nas tylko poziom many. Brzmi to nieźle, aż przez chwilę
zacząłem się zastanawiać , dlaczego nie spodobało mi się to w praktyce. Dość
szybko sobie przypomniałem, że przez pierwsze chwile nie miałem możliwości
znaczącego spersonalizowania swojej talii, a grałem na tym, co dali. Znacie ten
motyw z MMO, gdzie walka polega na naciskaniu na zmianę 1,2,3. Tutaj miałem
podobnie, z jedną różnicą, jeszcze rzadziej musiałem cokolwiek naciskać. Jak
wieść niesie w dalszych etapach Mytheon staje się bardziej wymagający, ale
jeśli trzema pierwszymi instancjami nie zachęcił mnie do dalszej gry, to
znaczy, że jednak coś jest nie tak. I znowu widzę tutaj zmarnowany potencjał,
który mógłby się nieźle sprawdzić w produkcji pozbawionej mulitplayera.
Co tam słychać w wielkim świecie?
Jak rozgrywka wygląda w
praktyce? Każda lokacja/instancja przypisana jest do określonych lvl. Na przykład
War Forge, która przeznaczona jest dla graczy z lvl 8-12. No i najzwyczajniej w
świecie musimy ją przejść od początku do końca, wypełniając przy tym dodane na
siłę zadania, których kreatywność ogranicza się do zabij 10 tych i 5 tamtych,
zbierz 3 tego i 6 tamtego. Chcąc, nie chcąc, wypełniasz je mimowolnie na drodze
do końca, czyli ostatecznego bossa. Jednym słowem, nic oryginalnego. Same
instancje również wydają się puste i pozbawione dynamiki. Jeśli chodzi o
ekwipunek to też nie spotkamy się raczej z niczym, czego wcześniej w grach tego
typu nie dane nam było uświadczyć. Brak unikatowości i indywidulanego rysu skutecznie
zniechęca.
To już nie te czasy
Mytheon spóźnił się o
sześć lat, kiedy to miał jeszcze coś do zaoferowania graczom. Od tamtej pory
sporo się zmieniło i obecnie ten tytuł nie jest już konkurencyjny. Szczerze
przyznam, że moje oczekiwania były wyższe. Jak już wspominałem, wolałbym, żeby
Petroglyph zrobił z tego produkcję z porządną fabułą i interesującą rozgrywką
dla jednego gracza.
Grę do recenzji udostępnił wydawca, dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz