Dziś pierwszy wpis z cyklu Niezapomnianej Klasyki, w którym będę
wymiatać spod dywanu starsze produkcje. Być może lata świetności mają już za sobą, ale z
różnych przyczyn na stałe wryły się w pamięć, myślę, że nie tylko moją. Mój
pierwszy wybór będzie sentymentalny - pierwsza gra (demo z płytki CLICK!)
zainstalowana na pierwszym pececie, marzec 2000. TZAR: Ciężar Korony po
kilkunastu latach znów zawitał na moim pulpicie, przywołując miłe wspomnienia i
łezkę w oku, magia pierwszych razów.
Właśnie zdałem sobie sprawę, że od premiery minęło już
czternaście lat. Dużej części obecnych graczy nie było wtedy na świecie, ale
mimo wszystko gra ciągle prezentuje się nieźle. Czym wtedy urzekał TZAR?
Pierwsza ekscytacja nastąpiła po ujrzeniu poniższego ekranu ładowania:
I już wiedziałem, że w tej grze magii nie zabraknie. Zanim
jednak przejdziemy do smoków, golemów i
latających dywanów, skupmy się na rzeczach bardziej przyjemnych. Realia gry
osadzone są w czasach i klimacie średniowiecznym (śmiem twierdzić, że smoki wtedy istniały, no bo co by robili rycerze?). Do wyboru
mamy trzy rasy: Europejczycy, Azjaci i Arabowie. Rasy są zróżnicowanie zarówno
pod względem jednostek, specyficznej architektury i strategii gospodarowania królestwem.
Aczkolwiek główny schemat pozostawał bez zmian – „produkcja” chłopów,
pozyskiwanie surowców, opracowywanie technologii, zapewnienie obrony i
prowadzenie wojen.
Tak, śmiało możemy powiedzieć o wojnach, ponieważ limit
jednostek jest spory, a koszty produkcji małe, więc trup ściele się gęsto,
nawet wtedy, gdy walczymy przeciwko komputerowi, który często woli przepuszczać
ataki małymi grupkami niż szturmować pełną siłą. Duże mapy pełne przeszkód terenowych
sprawiały, że jednostki często gubiły szyk wśród lasów czy grobli. Do tego
dochodzą jednostki konne i maszyny oblężnicze o różnej prędkości poruszania
się. Podczas starć w pierwszej kolejności należało bronić leczących kapłanów i
magów, którzy pomimo niskiej wytrzymałości potrafili przy pomocy czarów zmienić
przebieg bitwy. W wolnych od siania zagłady chwilach mogli natomiast produkować
specjalne, a zarazem najpotężniejsze jednostki magiczne. Jak nakazuje tradycja
rts-ów, jednostki mogą zbierać doświadczenie, a także porozrzucane na mapie
przedmioty podnoszące jej statystyki. Mi osobiście sporą frajdę sprawiało
tworzenie jednej silnej jednostki i śledzenie jej poczynań podczas walki, w
której przeciwnicy padali niczym ścinani Zerwikapturem.
Fabuła kampanii może nie jest porywająca, ale spełnia
warunki gatunku. Walka dobra ze złem od zawsze jest numerem jeden. Nie będę streszczał fabuły, ponieważ w
internetach pełno jest recenzji z czasów świetności gry, a i tak najlepiej poznać
ją na własną rękę. Dodam, że gra cieszyła się, a w pewnych kręgach ciągle
cieszy się takim zainteresowaniem, że powstało mnóstwo fanowskich scenariuszy i
całych kampanii. Przyczynił się do tego dość rozbudowany edytor, z którym każdy
spokojnie da sobie radę, wystarczy odrobina kreatywności. Kolejnym dowodem na
popularność TZAR-a w naszym kraju mogą być nieoficjalne turnieje, w których o
chwałę i honor rywalizowali najwięksi wyjadacze.
Mimo upływu lat grafika też nie odstrasza i nie przeszkadza
w rozgrywce. Budynki i jednostki wyglądają schludnie, animacje z przymrużeniem
oka można uznać za urokliwie. Wiele osób jako wadę wymienia ścieżkę dźwiękową.
Absolutnie się z tym nie zgadzam i uważam, że soundtrack jest mocną stroną tej
produkcji i jedynym z elementów, które wpłynęły na jej sukces.
I choć wierni fani w snach marzą o kontynuacji tytułu, to
póki co nic tego nie zapowiada. Bułgarskie Haemimont Games najwidoczniej nie
jest obecnie zainteresowane kontynuacją swojej pierwszej produkcji. Pozostaje
nam czekać na to, co przyniesie, hucznie zapowiadane przez nich Tropico 5. TZAR
to strategia w starym stylu, którego obecnie się nie praktykuje, a szkoda.
Myślę, że wielu graczy ma podobnie jak ja, czasem ogarnia ich tęsknota za tym
gatunkiem, po czym wyjmują z szuflady zakurzoną i już lekko sfatygowaną płytkę
z WarCraft-em II, Age of Empires II czy tak jak ja dzisiaj - TZAR-em.
Ooooo pamietam tego Tzara z Clicka!!! U was w pokoju chyba nawet plakat wisial czy sie myle?
OdpowiedzUsuńPlakat albo prowizoryczna naklejka na drzwiach, sam już dobrze nie pamiętam. W każdym bądź razie zagrywaliśmy się wtedy w Warcrafta III a to już lekko pachnie herezją:)
Usuń