środa, 9 kwietnia 2014

Pułapka cyfrowej dystrybucji

Zdaję sobie sprawę z tego, że cyfrowa dystrybucja wprowadziła nową jakość, zrewolucjonizowała branżę gier, spowodowała rozkwit twórców niezależnych, a dzięki platformom cyfrowym gry możemy mieć jeszcze szybciej i taniej. Świetne inicjatywy takie jak humble bundle pozwalają za drobne nabyć masę ciekawych tytułów, a do tego wspomóc możemy jeszcze organizacje charytatywne.


Wielokrotnie podkreślałem, że zawsze będę wolał kolorowe pudełko z płytką środku niż wirtualną bibliotekę. Mam jednak świadomość, że reprezentując taką postawą, daleko się nie zajedzie, ponieważ obecnie cyfrowej dystrybucji najzwyczajniej ominąć się nie da, szczególnie jeśli  chce się być na bieżąco w temacie.

Złapałem się ostatnio na pewnym zachowaniu, które dało mi kolejny argument przeciwko cyfrowej dystrybucji. Zauważyłem, że te wszystkie przeceny, wyprzedaże, darmowe weekendy czy wyżej wspomniane humble bundle, wmawiają mi, w co mam grać i ja mniej lub bardziej świadomie tej manipulacji ulegam. Oczywiście zaraz odezwą się głosy krytyki, że przecież nikt mnie nie zmusza i mogę sobie grać w co mi się tylko podoba, ale czy obok tych promocyjnych a czasem nawet darmowych tytułów da się przejść obojętnie? Przecież na ogół są to całkiem dobre produkcje, ale człowiek poddając się magii promocji, zbiera je i magazynuje, doprowadzając do sytuacji, w której sam nie wie, co ma w swojej kolekcji. A w wiele z zakupionych gier nawet nie zagra, bo najzwyczajniej nie znajdzie na to czasu.

Od czasu do czasu trafi się jeszcze jakiś ftp, w którym przepadniemy na dłużej, nieprzerwanie śledząc wszelkiego rodzaju obniżki, promocje, wyprzedaże i  inne plugastwa, szukające ukrytego dna w naszym portfelu. Mimo świadomości, że i tak w najbliższych tygodniach każdą wolną chwilę spędzimy przy ftp i tak kupimy te „tanie”, bo załączy nam się syndrom wciętego szwagra. „Pięć gier za 10zł? Ja nie kupię? A pewnie, że kupię! Dzieciaki będą miały. Patrz Grażynka, jakie dzieciom gry kupiłem! prawie darmo, żal nie wziąć. Zadzwoń do Ryśka to może i on kupi, razem pogramy, śmiechu będzie!” No a na drugi dzień przychodzi refleksja/kac, ale może to tylko mój problem braku silnej woli. Wrócimy do tego naszego tasiemca na kolejne dziesiątki i setki godzin. Ze mną teraz postąpił tak Hearthstone od Blizzarda, który na nowo rozbudził we mnie karciany sznyt. Wpis na ten temat też z pewnością pojawi się w niedalekiej przyszłości .

P.S.  Chodzi mi po głowie pomysł, by zakupionego ostatnio na Giermaszu w Biedronce Starcrafta zakonserwować i ukryć/zakopać/schować  dla prapotomnych jako symbol świetności minionej epoki.

4 komentarze:

  1. Obecne przeceny gier potrafią działać na nas jak wszystkie ' promocje ' w marketach na których rzekomo można tyllleeeee zaoszczędzić. Mimo wygody steam'a wciąż jestem fanką gablotki czy półki z oryginalnymi pudełkami. Sam fakt namacalnego posiadania gry jest znacznie przyjemniejszy niż kliknięcie myszką ' kup '. Powolne rozpakowywanie urasta niemal do rangi rytuału na który czeka się przy każdej zbliżającej się premiery wymarzonej gry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Reklama Biedronki jako lokowanie produktu? Dużo płacą? :)
    Ja też oczywiście wolę pudełko, na półce zawsze to jakoś wygląda i można poczytać instrukcje, mapki i wszystkie te dodatki,
    które są wewnątrz, a edycja kolekcjonerska to już całkiem świetna sprawa, myślę, że moda na dystrybucję, zatoczy koło i z powrotem te naprawdę dobre tytuły będą głównie sprzedawane w wersjach pudełkowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądzę. Wydaje mi się, że nasze ukochane produkcje niedługo staną się jak płyty winylowe i posiadać je będą wyłącznie kolekcjonerzy i naprawdę najwięksi miłośnicy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważ, że moda na winyle też właśnie wraca i coraz więcej artystów obok krążka CD lub dystrybucji mp3 wydaje właśnie wersje na winylu,
    a że droga taka zabawa to już inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń