poniedziałek, 29 lutego 2016

Age of Gladiators - Recenzja

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Droga jaką przyjdzie nam przebyć w Age of Gladiators jest długa i wyboista, a wszystko ku chwale Cezara, uciesze tłumu i napełnieniu własnej sakiewki. Mamy tu do czynienia z symulatorem, więc jeśli ktoś liczy na siekanie wrogów trójzębem, to od razu powiem, że nic z tych rzeczy. To gra dla ludzi, którzy każdą turę lubią wycisnąć do ostatniej kropli. Otrzymany sok ambrozją nie jest, ale przyjemnie jest sięgnąć po kolejną szklaneczkę.

Zaczynając od początku

W Age of Gladiators wcielamy się w odpowiednik „managera” w biznesie walk gladiatorów. Do naszych obowiązków będzie należeć rekrutacja i trening wojowników, zadbanie o warunki  w „stajni”, zakup broni i pancerzy, a przede wszystkim wystawianie swoich zawodników w pojedynkach, które są głównym źródłem dochodu. Jednak, żeby wystarczająco klarownie przybliżyć wam „Wiek Gladiatorów” musimy wrócić do początku, krok po kroku.


Zaczynamy od wybrania profesji. Możemy wybierać spośród sześciu dostępnych, a każda z nich ma znaczący wpływ na późniejszy przebieg rozgrywki. Kupiec zaczyna z dodatkowymi zasobami Denarii, a były gladiator ma premie od zdobywanego podczas treningu xp. Następnym krokiem jest zatrudnienie kadry asystentów. Skaut, doktor, kowal i trener pomogą zwiększyć wydajność w naszej ekipie. Możemy zatrudnić więcej niż jedną osobę na każde stanowisko, ale wiąże się to z dodatkowymi kosztami, a z kasą w trakcie rozgrywki raczej ciężko. Co ciekawe, kadra szkoleniowa również zdobywa poziomy, umiejętności i wyższą pensję. Następnym krokiem jest kupno gladiatorów spośród tych znalezionych przez skauta. Oczywiście nie ma co szaleć i brać wszystkich jak popadnie. Po pierwsze, są drodzy w utrzymaniu, po drugie, słaby wojownik przyniesie więcej strat  niż pożytku.


Strenght, stamina, agility…

Przyjrzyjmy się teraz bliżej konkretnej postaci. Sporo typowych dla RPG statystyk, specjalizacja w  danej broni i niestety dość skąpy ekwipunek, na który składa się tylko broń i zbroja. Dla mnie to bardzo słaby punkt. Ten element sprawia wrażenie zrobionego trochę od niechcenia. Wystarczyło pokusić się chociażby o tarczę, której mogłyby używać postacie walczące bronią jednoręczną. Oręż i pancerz podzielone są według bardzo prowizorycznego schematu. Gladius to zawsze ten sam gladius, różniący się jedynie zadawanymi obrażeniami, które spadają wraz z poziomem zużycia. Brakuje mi takich elementów jak choćby możliwość wyposażenia w dwa miecze, krótko mówiąc, większego pola manewru dla naszej pomysłowości.


Witaj Cezarze, idący na śmierć, pozdrawiają cię

Z odpowiednio wyposażoną postacią możemy stanąć do pierwszej walki. Nasz kalendarz podaje nam informacje o nadchodzących turniejach i ich randze. Im wyższa ranga, tym mocniejsi zawodnicy i wyższa nagroda. Kolejnym źródłem dochodu jest możliwość obstawiania zwycięzcy. Kurs bukmacherski jest pierwszym wyznacznikiem szans na wygraną. Stawiać możemy na siebie jak i na przeciwnika. Może wydawać się to nieco nieetyczne, ale bywają sytuacje,  gdy porażka będzie nam na rękę. Sam proces przebiegania walki to kolejne nieporozumienie. Trwają dość długo i przez większość czasu dostajemy komunikat o pudle, także nici z emocjonujących zwrotów akcji itp. Na szczęście mamy przycisk pominięcia, by po prostu uzyskać wynik, na który w trakcie walki i tak nie mamy wpływu. Dla fanów cyferek dostępny jest raport o przebiegu poszczególnych rund. Wydaje mi się, że przydatnych informacji z takiego raportu nie wyczytałaby nawet Cyganka z rynku w Kazimierzu Dolnym.


Przegrana nie zawsze równa się śmierć

Niezależnie od wyniku starcia, możemy zostać ranni. Taka postać przez pewną ilość tur ma znacznie obniżone statystyki i nie na wiele się zdaje. Dlatego przyjdzie nam decydować, co począć z rannym. Ponieść koszty i przywrócić do zdrowia? Zwrócić wolność?  Wykonać egzekucję i zaoszczędzić kilka monet? Chyba już nie pierwszy raz w tej recenzji brzmię jak psychopata. Zmierzam do tego, że podczas gry trzeba zwracać uwagę, by zawsze mieć kilku naprawdę dobrych ludzi pod ręką. Być gotowym na to, że śmierć lidera nie będzie oznaczała dla nas końca zabawy.


Nie od razu Rzym zbudowano

Głównym celem wszystkich lokacji jest zneutralizowanie konkurencyjnych ekip, poprzez wykluczenie ich z biznesu. Z każdą kolejną wygraną nasza działalność się powiększa, a sakwa napełnia. Nasza ranga i sława w świecie rosną, co przybliża nas do Rzymu. Oczywiście z każdym kolejnym krokiem robi się znacznie ciężej. Nie ukrywam, że póki co nie odniosłem jeszcze jakiegoś spektakularnego sukcesu, a największy problem sprawia mi utrzymanie dodatniego stanu portfela. Dlatego jeśli chodzi o długość zabawy, to jest ona nieograniczona i zależy tylko od tego, jak bardzo przypadnie nam do gustu mechanika w Age of Gladiators i jak cierpliwie potrafimy przyjąć porażkę.

Grę do recenzji udostępnił wydawca, dziękuję 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz