poniedziałek, 11 stycznia 2016

Pony Island - Recenzja (tak jakby)

No dobra panowie, czas się przyznać kto w dzieciństwie z zazdrością patrzył, jak młodsze siostry czy koleżanki od szpadelka bawiły się pięknymi kucykami z tęczowym ogonem i magicznym rogiem? I kogo kusiło by pohasać takowym po piaskownicy, a później wyczesać mu grzywę? Nikt się nie przyzna, wiem, bo nauczono nas pogardy dla takiej formy rozrywki. Nas, którzy w dłoniach dzierżyliśmy resoraki, pistolety na kulki i zestawy małych policjantów.  Mam jednak dla was dobrą wiadomość, niedawno na steamie ukazało się Pony Island, gdzie beztrosko możemy bawić się naszym słodkim jednorożcem. No bo co złego może się stać?

Na wstępnie zaznaczę, że nie zamierzam zdradzać szczegółów fabuły, bo nadmiar wiedzy odbierze wam to cudowne uczucie konsternacji i podekscytowania po odpaleniu gry. Do Pony Island najlepiej zasiąść nie spodziewając się niczego. Tak właśnie zrobiłem i dzięki temu od samego początku byłem nieźle zdezorientowany.  Co więcej ten stan utrzymałem niemal do samego końca. Warto przypomnieć, że w tagach znajdziemy słówko „eksperymentalny” i myślę, że to jest właśnie najodpowiedniejsze określenie dla wyspy kucyków. Na szczęście mogę powiedzieć, że eksperyment udał się w pełni, a jego efektem jest gra, której w gruncie rzeczy nawet nie mam do czego porównać. Produkcja od Daniel Mullins Games jest czymś unikalnym i świeżym, a co najważniejsze może być wizytówką nurtu Indie Games.



Podczas rozgrywki oprócz skakania, latania i ziania laserem będziemy poddani też drobnym zagadkom logicznym. W praktyce wygląda to tak, że musimy pokierować kluczykiem/motylkiem do odpowiedniego pola, używając strzałek określających w jakim kierunku kluczyk/motylek się poruszy. Raczej nie ma szans, by przy któreś z zagwozdek na dłużej się zawiesić, ale też nie jest tak do końca banalne. Jednak mniejsza o to, bo to są tylko dopełniacze, których zadaniem jest wydłużyć i tak nieco zbyt krótką rozgrywkę (2-3h). Najciekawsze rzeczy dzieją się pomiędzy tymi przerywnikami. Informuję jednak, że do czerpania pełnej frajdy z gry potrzebna jest podstawowa znajomość angielskiego. Więc jeśli z ingliszem ci nie po drodze,  to możesz pewnych istotnych dla historii rzeczy nie rozumieć. Mimo wszystko polecam się zdeterminować i chwycić słownik w dłoń.


Aktualna cena gry to 4.99€, pomimo, że gra jest krótka, to jest warta każdego centa. Cieszę, że nie ominąłem Pony Island, chociaż przeglądając najbliższe premiery gier na Steam, przez długi czas ten tytuł omijałem. Nie sądzę, żeby w najbliższym czasie słuch o wyspie kucyków zaginął. Nie jest to tytuł o którym szybko można zapomnieć , a kilka dni po premierze wrzucić go do szuflady z napisem „bezpłciowe indyki”. Jeśli lubisz produkcje niezależne, nie możesz przejść obok obojętnie, rzekłbym nawet, że powinien to być „must play”. Mam nadzieję, że historia przedstawiona w grze raczej się nie przydarzy. Mimo wszystko jakiś czas po ukończeniu zabawy patrzyłem na swój ekran nieco podejrzliwie, a każda najmniejsza zwiecha wydawała mi się podejrzana. Bo nigdy nie wiadomo czy grasz ty czy może ktoś gra tobą.


Grę do recenzji udostępnił wydawca, dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz